Od ostatniego wpisu wydarzyło się tyle, że nawet nie wiem od czego zacząć. Zmieniłam plan lekcji jaki miałam na początku. Wzięłam bardziej wymagające klasy i szczerze mówiąc trochę tego żałuję. Mój plan lekcji wygląda teraz tak:
1. Math 3
2. French 1010
3. Medical Anatomy/Physiology
Lunch
4. AP US History
5. Spanish
6. Theatre
Dołączyłam też do cross country team! Na początku było bardzo ciężko. Logan, w okolicach którego mieszkam jest na wysokości 1400 mnpm i to dało mi mocno w kość. Dodatkowo moje pierwsze zawody biegłam w temperaturze 32stopni! Chociaż biegałam wcześniej w Polsce i sprawiało mi to dużą przyjemność, to teraz muszę walczyć o każdy przbiegnięty krok. Nasz sezon biegowy jest krótki, ale za to bardzo intensywny. Jeździmy na zawody aż dwa razy w tygodniu.
Uwielbiam armosferę jaka panuje tutaj na każdych zawodach. Wszyscy dopingują ludzi ze swojego teamu, ale często zdarza się, że nawet od ludzi z innych szkół słyszę: good job! You can do it! Myślę, że to jest coś czego bardzo brakuje w polskich szkołach. Poczucia, że jesteś częścią drużyny, która cię wspiera i dopinguje. W Mountain Crest High School cross country team liczy ok. 140 osób(!) Niestety to nie jest tak, że wszyscy od razu mam swoją paczkę znajomych. Wszyscy się tutaj znają od wielu lat i często ich rozmowy kręcą się wokół ich wspólnych znajomych, których nie znam, albo miejsc w których nigdy nie byłam.
Przed moim wyjazdem nasłuchałam się o tym jacy Amerykanie są otwarci, przyjaźni i jak bardzo lubią wymieńców. Co prawda wiedziałam, że poznawanie nowych ludzi nie jest łatwe i że po prostu potrzeba na to czasu, ale mimo tego pierwsze tygodnie po przyjeździe były bardzo trudne. Amerykanie dużo się uśmiechają i są bardzo mili, ale wszystkie rozmowy zaczynają się od Hi, how are you? I… właściwie na tym się kończą. Muszę się bardzo starać, żeby podchodzić i zagadywać do obcych ludzi, szczególnie, że zawsze miałam z tym problem, a tutaj ogranicza mnie jeszcze język. Czuję, że z każdym tygodniem jest zdecydowanie lepiej, ale zdecydowanie daleko mi do posiadania grupy znajomych, z którymi mogę spędzać czas po szkole i dobrze się bawić. Mam nadzieję, że po prostu potrzebuję trochę czasu, szczególnie, że już widzę duże postępy w kontaktach z ludźmi, odkąd tu przyjechałam. Czasami sytuacja zmusza mnie do tego, żeby prosić obcych ludzi, żeby podwieźli mnie do domu. Chociaż na początku sprawiało mi to bardzo duży kłopot, teraz jestem mistrzem rozmów w stylu: Hi, what’s up? What’s your name? Can you give me a ride home, please? Zdecydowanie muszę popracować nad tym, żeby mówić coraz więcej i nie bać się zaczynać rozmowy.
Na koniec parę zdjęć z ostatnich tygodni
Mam nadzieję, że kiedy minie te parę pierwszych tygodni i zacznę lepiej organizować wszystko związane ze szkołą i treningami, wpisy zaczną pojawiać się regularnie!
zazdroszczę zazdroszczę zazdroszczę tej okolicy taak bardzo!
OdpowiedzUsuńTe góry są boskie, ale u nas też jest ładnie, Ula! :p
UsuńW tych boskich górach spadł pierwszy śnieg, parę dni temu!😱 czasami zazdroszczę wam temperatury w Teksasie ;)
UsuńOj nie wiem czy temperatura jest taka super ! :D Czasami po 15 minutach zdycham! :D
UsuńPiekna okolica, jesst naprawde czego zazdroscic!
Hej! Jestem na wymianie w Idaho Falls- całkiem blisko!
OdpowiedzUsuń